W sobotach najbardziej sobie cenię leniwe śniadania.
Z dobrą kawą (z ubitym mlekiem koniecznie) i jakimś wynagradzającym mi cały miniony tydzień przysmakiem. Lubię sobie usiąść w kuchni i patrzeć na łąkę za oknem, nawet jeśli jest szaro i mglisto, jak ostatnio bez przerwy.
Niedziele już nie mają takiego uroku, pewnie dlatego, że należę do grupy osób w niedzielę myślących już o poniedziałku. Może kiedyś się nauczę nie martwić na zapas, póki co pozostaje mi wspominać sobotnie śniadanie.
Naleśniki:
- 1/2 szklanki mąki
- 2 jajka
- 1 i 1/4 szklanki mleka
- szczypta soli
Mąkę mieszamy z jajkami i solą na gładką masę. Dolewamy mleko i mieszamy tak długo, aż nie będzie grudek. Odstawiamy ciasto na 20-30 minut do lodówki.
Rozgrzewamy patelnię (możemy roztopić na niej też trochę masła, ale jeśli jest nieprzywierająca, to nie trzeba) i smażymy cienkie naleśniki nalewając nieco ciasta na środek patelni i przechylając patelnię tak, żeby ciasto się rozlało po całości. Kiedy na naleśniku zaczną pojawiać się bąble przewracamy go i smażymy 20-30 sekund.
Gruszki:
- 3-4 gruszki
- 1 łyżka cukru
- 1 łyżka ekstraktu z wanilii
Gruszki obieramy i kroimy w niezbyt grube plastry, wrzucamy do rondelka i sypiemy im cukru. Podgrzewamy na niedużym ogniu, aż puszczą sok, a cukier zupełnie się rozpuści. Na koniec dolewamy ekstrakt z wanilii i ściągamy je z ognia. Odcedzamy gruszki z soku, którego pod żadnym pozorem nie wylewamy, za chwilę się przyda, i układamy na każdym naleśniku stosowną porcję.
Naleśniki składamy w trójkąty.
Sos:
- sok spod gruszek
- pół kubka jogurtu naturalnego
- ewentualnie trochę cukru i wanilii, jeśli nam brakuje do smaku
Powyższe składniki mieszamy i polewamy powstałym sosem złożone naleśniki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz