Kocham sposób, w jaki Nigella opowiada o jedzeniu i łatwość, z jaką spod jej rąk wychodzą cuda, na które się ślinię, niezależnie od tego, jak bardzo jestem najedzona (lub nie).
Mam ochotę zrobić wszystko na raz, ale muszę poczekać do wypłaty :) Zaczęłam więc od prostego i taniego makaronu z cukinią, oczywiście zmodyfikowanego, bo gotowanie bez modyfikowania jest nudne i smutne, jak Bydgoszcz.
Na 2 porcje:
- 2 porcje makaronu (u mnie - penne)
- 1 mała cukinia
- 1 cebula
- 1 ząb czosnku
- garść posiekanych orzechów włoskich
- kilka gałązek pietruszki
- 2 łyżki białego wina lub wermutu (niekoniecznie)
- sporo startego parmezanu (koniecznie!!!1!!!!11!one)
- szczypta płatków chili
- oliwa do smażenia
- sól
- masło
Makaron gotujemy, jak Pan Bóg przykazał, i zajmujemy się czymś ciekawszym, czyli krojeniem cebuli w ćwierćplasterki, obieraniem cukinii (ale nie kompletnie - obierałam ją, zostawiając co drugi pasek skórki, bo Nigella taka już jest - trochę zwariowana, ekscentryczna, nieprzewidywalna...) i podsmażeniem ich do miękkości na rozgrzanej oliwie. Kiedy to już nastąpi, wlewamy wino/wermut (jeśli nam się chce - ja wlałam wino, ale nie bardzo je czuć, co w sumie mi nie przeszkadza), wciskamy czosnek i chwilę jeszcze trzymamy na ogniu. Na koniec posypujemy posiekaną pietruszką, chili oraz orzechami i obficie przykrywamy startym parmezanem. Wrzucamy łyżkę masła, które właściwie już jest roztopione, jeśli robimy to danie w dzień taki, jak dzisiaj, solimy i mieszamy z makaronem.
A poniżej film z oryginalnym przepisem Nigelli. Ten makaron pojawia się w 23:44, ale polecam cały odcinek, Pani Kierowniczka.