poniedziałek, 8 grudnia 2014

Grahamki ze słonecznikiem

Tak, przyznaję. Skandalicznie dawno niczego nie dodałam. Trochę mnie ta jesień dobija, bo jeśli już świeci słońce, to tylko wtedy, kiedy siedzę w pracy.
Mógłby spaść śnieg (taki ze mnie chojrak, bo samochód mam w garażu i nie muszę się martwić o poranne odśnieżanie), ciężko się wczuć w święta przy plus ośmiu.
W związku z tym jeszcze nieświąteczny przepis tutaj. Może od jutra będzie u mnie pachniało goździkami.

na 12 sztuk:

  • 2,5 szklanki mąki graham
  • 1 szklanka mąki pszennej
  • 0,5 szklanki ciepłego mleka
  • 2/3 szklanki ciepłej wody
  • 20 g świeżych drożdży
  • 1 łyżeczka cukru
  • 1 łyżeczka soli
  • 1 łyżka miodu
  • 2 łyżki oleju
  • 1/2 szklanki łuskanego słonecznika
  • rozbełtane jajko do posmarowania
Z drożdży, ciepłego mleka (nie gorącego!), łyżki mąki i łyżeczki cukru robimy rozczyn. Pozostawiamy na 10 minut, żeby pączkowanie ruszyło.
Mąki, sól i słonecznik mieszamy. Miód rozpuszczamy w wodzie. Do suchych składników wlewamy słodką wodę, mleko i olej, wszystko dobrze łączymy i wyrabiamy ciasto, które może być klejące. Stawiamy w ciepłym miejscu (błogosławię stary kaloryfer w salonie - jest na tyle duży, że mogę bez problemu kłaść na nim miski, garnki i inne duperele) na 2h (ja ciasto zagniotłam wieczorem i zostawiłam pod przykryciem na całą noc, żeby na śniadanie zjeść świeże bułki. Polecam, choć - ku mojemu zaskoczeniu - bułki były świeże jeszcze długo po upieczeniu).
Po tym czasie na podsypanym mąką blacie formujemy bułki (ok. 8x10cm), kładziemy na blaszkę i pozwalamy jeszcze przez jakieś 30 minut im puchnąć. Później smarujemy je roztrzepanym jajkiem i posypujemy ziarnami słonecznika albo innymi ozdobnikami.Pieczemy w 200 stopniach przez 20 minut (aż skórka będzie złocista i chrupiąca).






Zainspirowane tym przepisem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

drukuj