niedziela, 22 września 2013

Spaghetti z sosem z porto

W piątek Kuba na chwilę przyjechał do mnie do pracy. W ciągu pięciominutowej rozmowy zdążyliśmy się prawie pokłócić o obiad, 4 razy zmieniając wersje (wśród moich faworytów była musaka z bakłażana i granulatu, risotto z porem i coś jeszcze, czego Kuba nie zaaprobował) i wyrzucając kolejne karteczki z listą zakupów. Ostatecznie Kuba wyjechał z przykazaniem nabycia produktów na pizzę. Po drodze dostał smsa, że ma poszukać w sklepie spaghetti, czerwonego wina, marchewek i pomidorów.
Czerwonego wina nie znalazł, za to ja znalazłam w szafce jakieś dawno niekonsumowane porto zostawione tam przez Tomka. Szybka ocena nozdrzami przybiła winu piąteczkę na tak, więc po dwóch kwadransach mieliśmy co jeść.

Na 2 osoby:

  • spaghetti dla dwóch osób (pewnie było tego z pół paczki)
  • 1 puszka pomidorów (lub 3 świeże)
  • 2 marchewki
  • 2 cebule
  • 2/3 szklanki granulatu sojowego (przed namoczeniem)
  • 3 ząbki czosnku
  • 150 ml porto (lub innego czerwonego wina, nawet nie musi być słodkie. Ale porto z biedry jest tanie i dobre, bo jest dobre i tanie)
  • sól
  • bazylia i oregano
  • oliwa
Makaron gotujemy wg instrukcji. Granulat zalewamy wrzątkiem centymetr ponad jego poziom i solimy. Dajemy mu kilka minut na napęcznienie.
Rozgrzewamy oliwę i podsmażamy na niej pokrojoną w kostkę cebulę. Dorzucamy startą na grubych oczkach marchewkę, granulat i chwilę trzymamy na ogniu. Dorzucamy pomidory (jeśli świeże, to uprzednio oskalpowane), czosnek i wlewamy wino. Pozwalamy alkoholowi wyparować (2 minuty wystarczą). Przyprawiamy ziołami - jeśli mamy świeże, to jesteśmy lepsi.

Biedra powinna mi płacić za reklamę.

2 komentarze:

drukuj