Deszcz i długi tydzień (już sam związek długi tydzień brzmi nienaturalnie i okropnie, do długiego pasuje tylko weekend) wypłukały ze mnie wenę, może kolejny kawałek tarty mi ją przywróci. Tymczasem zostawiam Was z przepisem i zdjęciami.
Kruche ciasto możemy wziąć z tego przepisu.
Nadzienie:
- 20-25 śliwek
- 2 łyżki masła
- 1 łyżeczka cynamonu (niekoniecznie)
- 1 łyżka cukru (jeśli śliwki nie są bardzo dojrzałe)
Karmel:
- 8 łyżek cukru
- 2 łyżki wody
- 3/4 szklanki kremówki
- 3 łyżki masła
- 0,5 łyżeczki soli
Kruche ciasto wygniatamy i chowamy do lodówki na godzinę. Rozgrzewamy piekarnik do 180 stopni z termoobiegiem.
Śliwki przekrawamy na pół i pozbawiamy pestek. W garnku roztapiamy masło, wrzucamy do niego śliwki, posypujemy je cynamonem i cukrem i przykrywamy, niech się duszą 5 minut.
Ciasto wyciągamy z lodówy, wałkujemy między dwoma kawałkami papieru do pieczenia i przekładamy do formy na tartę, uwzględniając również brzegi. Nakłuwamy je widelcem w kilku miejscach, przykrywamy papierem do pieczenia (można użyć tego samego, co do wałkowania) i obciążamy np. ziarnami fasoli. Podpiekamy przez 10 minut, następnie zdejmujemy obciążenie i dajemy mu jeszcze 10 min. w samotności. Po tym czasie wyciągamy je, zwiększamy temperaturę do 200 stopni i przelewamy na podpieczony spód zawartość garnka ze śliwkami, również z powstałym sosem. Pieczemy 10 minut.
Żeby zrobić karmel, musimy wsypać cukier i wodę umieścić w garnku z grubym dnem. Trzymamy to na małym ogniu bez mieszania, aż cukier zacznie się topić i brązowieć. Kiedy cukier będzie już zupełnie roztopiony i zbrązowiały, ale nie będzie bryłą, tylko raczej cieczą, lejemy na niego śmietankę i wrzucamy masło (ostrożnie, bo będzie się wkurzać i pryskać), energicznie mieszamy, aż wszystko połączy się w jedną masę. Trzymamy na ogniu, aż lekko zgęstnieje (po przestudzeniu będzie jeszcze bardziej gęsty) i dodajemy do niego sól. Powstałym sosem polewamy tartę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz