Rozkrawanie ciasta na wczorajszej parapetówce nie obyło się bez dwóch katastrof - najpierw Szwagier mnie wystraszył, więc za karę musiał jeść kawałek, który się tym jego straszeniem pokruszył. Potem Inni (Niektórzy- to nie ludzie, to wilki) za bardzo machnęli talerzem i skwitowawszy to spokojnym dobrze, że podłoga jest umyta, skonsumowali swój kawałek niczym Rachel, Chandler i Joey sernik w ostatniej scenie pamiętnego odcinka Przyjaciół.
Znaczy, że ciasto było tego warte ;)
Kruchy spód:
- 200 g mąki
- 100 g zimnego masła pokrojonego w kostkę
- 1 żółtko
- 2 łyżki cukru pudru
- 3 łyżki lodowatej wody
Z powyższych składników wyrabiamy ciasto i wkładamy je na min. godzinę (ja zostawiłam na noc) do lodówki. Po tym czasie wyklejamy nim formę na tartę, dzióbiemy widelcem, przykrywamy folią aluminiową i obciążamy np. fasolą (niegotowaną, na litość!). Wkładamy do piekarnika nagrzanego do 200 stopni, najpierw na 12 minut, potem zdejmujemy folię z obciążeniem i pieczemy kolejne 10-15 minut, do momentu, aż zbrązowieje. Wyciągamy i dajemy mu ostygnąć, broń Boże nie kładziemy na niego od razu masy.
Masa:
- 400 g mascarpone
- 150 ml kremówki
- 2 łyżki ekstraktu z wanilii lub ziarenka z 1 laski wanilii (ja dodałam jedno i drugie - normalnie bym tak nie zrobiła, ale zaczęłam od ziarenek wanilii i okazały się być zupełnie zwietrzałe, mimo że strączek był szczelnie zamknięty. Ziarenka też, w strączku.)
- 4-5 łyżek cukru pudru
Dodatkowo:
- min. 300 g malin
- 50 g płatków migdałowych
- cukier puder do posypania
Kremówkę (bardzo zimną) ubijamy na sztywno. Musi być zimna, inaczej możemy se ją tak ubijać do śmierci, a jedyny efekt, jaki uzyskamy, to kuchnia zachlapana na biało. Mascarpone przekładamy do miski i lekko merdamy go łyżką, żeby stracił kształt opakowania, następnie dodajemy do niego kremówkę, ekstrakt oraz przesiany cukier i delikatnie mieszamy (zbyt szybkie ruchy mogą być zdradliwe i zrobić nam z kremówki masło).
Krem wykładamy na ostudzony spód, wyrównujemy i ozdabiamy malinami. Wstawiamy na 1-2h do lodówki. Posypujemy płatkami migdałowymi i cukrem pudrem (to ostatnie tuż przed podaniem).
Maliny z rabówy zawsze na plus.
Och, jaka głębia ostrości!!! Od razu widać, że to canon!
OdpowiedzUsuńTak, Agatełe :)
Usuńco z tą fasolą potem?
OdpowiedzUsuńzdejmujesz po 12 minutach - a potem możesz ją schować do słoiczka na kolejne pieczenie. Ja obciążam tą samą fasolą od lutego ;)
Usuń