Ale naprawdę - bardzo, bardzo przypomina tradycyjną lasagne z mielonym mięsem, bo granulat sojowy, oprócz tego, że przejmuje smaki z otoczenia (jak kurczak i cukinia, która jest kurczakiem wśród warzyw - ileż złotych sentencji o jedzeniu w jednym poście!), to ma strukturę zbliżoną do mięsa mielonego, co jest dużym plusem. Przynajmniej dla mnie. Minusem jest to, że nie ma go w Biedrze.
- Płaty lazaniowe (ja zużyłam koło 12, zależy jaką macie dużą formę do zapiekanek)
- 3-4 pomidory (lub 1,5 puszki)
- 2/3 szklanki granulatu sojowego (przed namoczeniem)
- 2 cebule
- 2 ząbki czosnku
- świeża bazylia (nie oszukujmy się, nic nie zastąpi świeżej bazylii) i przyprawy, jakie nam przychodzą do głowy
- kulka mozzarelli
- sól, pieprz
Sos beszamelowy:
- 2 łyżki masła
- 2-4 łyżki mąki (tyle, żeby razem z roztopionym masłem stworzyła bardzo gęstą masę)
- mleko
- sól, pieprz
Zaczynamy od przygotowania sosofarszu: granulat posypujemy solą i zalewamy wrzątkiem, żeby wody było centymetr ponad jego poziom. Cebulę drobno kroimy i podsmażamy na oliwie, pomidory obieramy ze skórki i kroimy w kostkę, dorzucamy do zeszklonej cebuli. Dodajemy namoczony granulat, czosnek i pozostałe przyprawy (bazylię rwiemy lub siekamy przed wrzuceniem).
W osobnym garnku roztapiamy masło, kiedy się to już dokona, zasypujemy je mąką. Zalewamy to zimnym mlekiem (na początek niech będzie 1 szklanka), mieszamy, najbardziej wskazanym narzędziem będzie tu trzepaczka, bo grudki są wielce niepożądane, i doprowadzamy do wrzenia. W tym czasie sos powinien zgęstnieć. Jeśli jest za bardzo z tym gęstnieniem zaszalał, dolewamy więcej mleka i znów doprowadzamy do wrzenia. Doprawiamy wg uznania, ale sól jest obowiązkowa (ten blog powinien się nazywać sól i czosnek).
Dno formy, w której będziemy zapiekać obiad, wykładamy warstwą płatów lazaniowych (nie trzeba ich gotować). Polewamy to 1/3 sosu pomidorowego, kładziemy drugą warstwę płatów, polewamy sosem pomidorowym, kładziemy trzecią warstwę płatów i, o dziwo, polewamy sosem pomidorowym. Jego z kolei przykrywamy beszamelem, a następnie obkładamy plastrami mozzarelli. Wkładamy do piekarnika nagrzanego do 180 stopni (termoobieg) na 20 minut. Po wyjęciu posypujemy jeszcze listkami bazylii. I solą, jeśli się okazało, że wcześniej jej poskąpiliśmy.
wygląda zacnie. trudno dostać ten granulat?
OdpowiedzUsuńW almie nie sprawdzałam, ale w PiPie jest każdym. W internetach też na bank jest. :)
Usuńupdate: jest i w almie :) za ok. 3 zł za paczkę.
Usuńbyło mistrzowskie.
OdpowiedzUsuńa granulat, w Poznaniu przynajmniej, można dostać w każdym piotrze i pawle. Czyli pewnie w sklepach typu alma też można. Wiem, że często w realu czy tesco jest spory wybór produktów sojowych, chociaż głównie są to obkłady na chleb. Zawsze pozostaje zdrowa żywność itp.
a pani wie, co się z moją stało? soja zjadła mi całą wilgoć z sosu pomidorowego! albo nie namoczyłam soi wystarczająco albo sos nie był wystarczająco mokry. warto o tym pomyśleć, bo się ŁAJZAnia robi zbyt sucha. esz. następna będzie lepsza! a na razie sobie keczupu dokładam :p
OdpowiedzUsuńno patrz pani! Granulat taki wredny??? następnym razem daj więcej pomidorów, tak se myślę.
UsuńPo pasztecie soczewicowym przyszedł czas na lazanię, wyszła oczywiście wspaniała, aczkolwiek z małą modyfikacją, mianowicie dorzuciałam jeszcze od siebie szpinak, bo za nim przepadam. Była pyszna i nawet mięsożerca w domu zjadł bez narzekania:)
OdpowiedzUsuńSuper! Ja też uwielbiam szpinak, chociaż przyznam, że nie jadłam go nigdy z sosem pomidorowym :)
Usuń