wtorek, 27 sierpnia 2013

Dziesięciominutowy* placek ze śliwkami

*Oczywiście o ile nie liczyć czasu pieczenia ;) bo przygotowanie jest naprawdę błyskawiczne.
Wróciłam wczoraj późnym wieczorem z wiaderkiem malin od Siostry i z planem, jak je wykorzystać. Zastałam stosy śliwek i Tatę, całego zadowolonego, że dostarczył mi owoc na placek :) no cóż, maliny i tak wolę na świeżo, a śliwki w placku są już podmuchem jesieni, co jest dobre i smutne zarazem.

Na niedużą blaszkę:

  • 3 szklanki mąki
  • 4 jajka
  • 1 kostka masła, pokrojona w kosteczkę
  • 1,5 szklanki cukru
  • 0,5 łyżki octu
  • 2 łyżeczki proszku do pieczenia
  • 1,5 łyżeczki cynamonu
  •  + kilka śliwek (ile wejdzie do blachy)
Wszystkie składniki wymieszać na jednolitą masę, przełożyć do wyłożonej papierem blachy i wyrównać (ciasto będzie stawiać przed tym opór, ale nawet, jeśli będą krzywizny, to wyrównają się podczas pieczenia), poukładać rzędami połówki śliwek (przeciętą stroną do góry, żeby ciasto nie nasiąkło ich sokiem i nie zostało zakalcem) i włożyć do piekarnika nagrzanego do 180 stopni (termoobieg). Po 40 minutach sprawdzić patyczkiem i wyciągnąć, a jeśli nadal nie nadaje się do wyciągnięcia, przetrzymać dziada jeszcze z 5 minut, aż się podda. Po ostygnięciu posypać cukrem pudrem.


2 komentarze:

  1. Ojej, a ja o tych śliwkach słyszałam, że właśnie dupką do góry się je układa po przekrojeniu, żeby sok nie spływał po naturalnej wypukłości... I co tu robić teraz? Chyba pozostaje kroić śliwki w kostkę!
    Pozdrawiam, Wierna Czytelniczka :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja bym jednak, na logikę, kładła dupką do dołu, bo sok nie wylewa się ze śliwki, jak z wulkanu i zostanie w niej, jak w miseczce :)

      Usuń

drukuj