No właśnie, czy to jeszcze zupa, czy już potrawka? To takie danie, do którego wrzuca się wszystko, co jest w lodówce, a że jesienią moja lodówka obfita jest w same dobre warzywa, zupa (potrawka) też w nie obfituje.
Piona, listopadzie, przynosisz dobre jedzenie.
Na 2 porcje:
- 1 cebula
- 1 czerwona papryka
- 1 marchewka
- 1/2 małego bakłażana
- 1 szklanka pokrojonej w kostkę dyni
- 1/3 szklanki czerwonej soczewicy
- 1/2 szklanki przecieru pomidorowego (nie koncentratu - przecier jest rzadki)
- 2/3 szklanki wody
- 1 ząbek czosnku
- 1,5 cm kawałek świeżego imbiru
- 1/2 papryczki chili
- 1/3 łyżeczki kuminu
- garść orzeszków ziemnych
- sól, olej
Cebulę kroimy w kostkę, podsmażamy na niewielkiej ilości oleju do zeszklenia. Następnie dodajemy wypłukaną dwukrotnie soczewicę, pokrojoną w kostkę paprykę, takoż pokrojonego bakłażana i dynię, marchewkę w plasterkach, zalewamy wszystko wodą, solimy i dusimy pod przykryciem przez jakieś 7 minut. W tym czasie woda zostanie mocno wchłonięta przez warzywa, głównie soczewicę, więc jeśli zauważymy, że coś z garnka zaczyna się dymić, dolewamy czem prędzej przecieru, słoiczek po nim możemy jeszcze dodatkowo przepłukać niewielką ilością wody i też dolać to do garnka. Kiedy warzywa zmiękną, doprawiamy je startym imbirem, pokrojoną w krążki chili, kuminem i czosnkiem. Sprawdzamy, czy słoność nam odpowiada, jeśli nie (bo za mało), to dosypujemy. Jeśli nie, bo za dużo, to dolewamy nieco więcej wody lub przecieru. Po przelaniu/przełożeniu do misek posypujemy posiekanymi orzeszkami.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz