Przyniosłam je do pracy z okazji mikołajek (mikołajków?), a praca odwdzięczyła mi się wypuszczeniem mnie dwie godziny wcześniej do domu z powodu braku prądu w całej okolicy. To z kolei uratowało mnie przed staniem w jakichś niewiarygodnych korkach i umożliwieniem mi podziwiania śnieżycy z ciepłego domu. Dlatego uważam, że zawsze warto piec ciastka.
Na ok 40 sztuk:
- 2 szklanki mąki pszennej
- 2 łyżki mąki ziemniaczanej
- 0,5 łyżeczki soli
- 1 łyżeczka przyprawy do piernika
- 150 g masła
- 1/3 szklanki rumu
- 1/2 szklanki rodzynek
- 1 łyżka nalewki pomarańczowej / ekstraktu pomarańczowego / ekstraktu z wanilii
- 1/2 szklanki cukru pudru + kilka łyżek do posypania
Rodzynki zalewamy rumem i dajemy im się pomoczyć przez godzinę.
Mąki, przyprawę do piernika i sól mieszamy.
Masło ucieramy z cukrem pudrem na gładko. Dodajemy do niego stopniowo rumu (na razie bez rodzynek) i po każdej dodanej porcji alkoholu mieszamy. Wlewamy ekstrakt lub nalewkę i miksujemy, miksujemy, do momentu uzyskania gładkiej masy. Wrzucamy rodzynki i suche składniki, następnie wyrabiamy ciasto, które dzielimy na 2 części. Z każdej z nich formujemy walec gruby na ok. 4 cm i chowamy do zamrażarki na 40 minut.
Rozgrzewamy piekarnik do 180 stopni (termoobieg). Walce kroimy na ok 5 mm plastry, wykładamy na blachę wyłożoną papierem i pieczemy 15 minut.
Po wystudzeniu grubo posypujemy cukrem pudrem.
Inspiracja stąd.
rodzynki, nie ;(
OdpowiedzUsuńMoże być bez. Albo z żurawiną. :)
OdpowiedzUsuń