O samych ciastkach (choć to dość mylące określenie) mogę powiedzieć, że są w porządku. Bardziej od samej konsumpcji cieszył mnie proces pieczenia... Za to na pikniku sprawdziły się wspaniale.
Takie trochę ptysiowe, koniecznie trzeba je jeść z jakimś dodatkiem. Ja miałam ponoć bardzo typowy hamerykański dodatek - apple butter, który, jak nazwa wskazuje, jest powidłami z jabłek ;)
Dobre są też na słono, o czym za moment.
Na 9 ciastek:
- 2 jajka
- 3/4 szklanki mąki
- 1/2 szklanki mleka
- 3-4 łyżki roztopionego masła
- 0,5 łyżeczki soli
Opcjonalnie do wersji słodkiej:
- 1 łyżeczka cukru + 1 łyżeczka ekstraktu z wanilii
Opcjonalnie do wersji słonej:
- 1 łyżeczka ulubionych ziół + 3 łyżki startego sera, np. grana padano
Wszystkie składniki powinny być w temperaturze pokojowej. Wrzucamy je do jednego naczynia i miksujemy do gładkości. Przelewamy do kokilek lub foremek na muffinki (mogą być sylikonowe) do 3/4 wysokości. Przez pierwsze 13 minut pieczemy w 210 stopniach (termoobieg), następne 13 minut dajemy na 180. Jemy od razu.
A tak wyglądały jeszcze w piekarniku:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz