wtorek, 1 lipca 2014

Bográcsgulyás

Boże Ciało to zawsze procesja, zapach rozdeptanych piwonii i wysłuchanie orkiestry dętej, która jak żyję (a żyję już trochę) nie potrafi się zestroić ni w rytm utrafić. Nie wyobrażam sobie, żeby pochód mógł nie iść w rytm (nierytm) wuwuzeli.
Nie wyobrażam sobie też, żebyśmy mieli się nie zebrać w B. na grillu. Deszcz czy wiatr (a ostatnio głównie deszcz i wiatr), trzeba się trochę uwędzić (stojąc zawsze tam, gdzie dym leci).
Kilka dni przed Bożym Ciałem Drugi Szwagier zakomunikował, że ma interes do ubicia. On przywiezie kociołek, a ja zrobię zupę. No dobra, mówię, ale gdzie ten interes.
No jak to, będziesz mieć focie na bloga.
W sumie racja. No i przynajmniej’śmy się w tym mrozie rozgrzali.
O zupie też bym mogła długo. Kwintesencja węgierskości, sycąco-rozgrzewające połączenie wołowiny i palącej trzewia erős pisty; zupa, którą zamówiłam sobie w 38-stopniowym upale nad Balatonem i po pół godzinie męczarni (nie było opcji, żeby zupa choć trochę ostygła – warstwa tłuszczu skutecznie chroniłą ją przed utratą ciepła) oddałam ją Helsonowi. Który z kolei cieszył się, że je cokolwiek innego, niż rosół, przemycany mu przez kelnerów zawsze pod inną nazwą.
Nie oszukujmy się, to nie ma nic wspólnego z wykwintnością. To prosta, ciosana siekierą węgierska kuchnia. Mięso-cebula-papryka, podstawa wszystkiego. Proste rzeczy z reguły są najlepsze, bo są proste i pyszne.
Chociaż bogrács to kociołek, to naprawdę nie musicie zaraz lecieć krzesać ogień i kuć żeliwne naczynie. Wystarczy duży garnek.

Zdjęcia robił Pyr.

Na 4 porcje:
  • 2 cebule
  • 1 duża papryka
  • 2 marchewki
  • 600 g wołowiny
  • 2 łyżki słodkiej papryki w proszku
  • 1 łyżeczka ostrej pasty paprykowej
  • 4 łyżki koncentratu pomidorowego
  • 2 ząbki czosnku
  • ¼ szklanki oleju
  • Sól
  • 1,5-2 l wrzącej wody

Mięso kroimy w 2-3 cm kawałki i wrzucamy na dobrze rozgrzany olej. Obsmażamy ze wszystkich stron przez około 40 minut (pod przykryciem). Na koniec dolewamy nieco oleju, a cebulę kroimy w półplasterki i wrzucamy do garnka z mięsem.  Smażymy do czasu, aż się zeszkli, po czym zdejmujemy z ognia, wsypujemy słodką paprykę i mieszamy całość. Dolewamy pół szklanki wody, żeby papryka się nie spaliła, dorzucamy pokrojoną w plasterki marchewkę i paprykę (w kawałkach, nie całą. Kawałki o kształcie dowolnym), dusimy około 10 minut i dolewamy wrzącą wodę. Doprawiamy solą, koncentratem i czosnkiem (wyciśniętym). Gotujemy pół godziny lub do czasu, aż mięso będzie miękkie. Dodajemy trochę ostrej papryki, a cały słoik stawiamy na stole, żeby każdy mógł sobie doprawić.
Podajemy z chlebem.
fot. Pyrqa

fot. Pyrqa

fot. Pyrqa

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

drukuj