poniedziałek, 14 lipca 2014

Gulasz jagnięcy

Mięso baranie jest bardzo pożywne i posilne, daje dużo sił, a nie tuczy. - czytam w książce cioci Stasi - Kto nie znosi specjalnego zapachu tłuszczu, może przyrządzać mięso baranie: starannie obrać z tłuszczu, sparzyć octem i obsmażyć na gorącym tłuszczu, aby nie wyszedł z niej sok.
Z jagnięciną nie powinno być tego problemu, jagnięcina nie powinna mieć specjalnego zapachu (kiedyś to była kultura, nawet nie wypadałoby napisać, że jedzie capem). Z tym że znalezienie jagnięciny (o świeżej i dobrej jakości nawet nie mówię) teraz graniczy z cudem, a ta, którą kupiłam, w 60% składała się z kości i tłuszczu. I według babci - od dawna nie była już jagnięciną.
Ale zaryzykowałam. I wyszła wspaniała, jak ta, którą jadłam w Sztokholmie (ze służbowych podróży najbardziej pamiętam jedzenie ;)), delikatna, soczysta i z tak przyjemnie innym posmakiem...

Na 2 porcje:

  • 400 g jagnięciny (Mięso z młodej sztuki ma tłuszcz biały, mięso różowo-krwiste, ze starych łój żółty, mięso ciemne, aż sine, w użyciu twarde i łykowate)
  • 1 cebula
  • 1/2 szklanki śmietanki 12%
  • 1/2 szklanki jogurtu greckiego
na marynatę:
  • 2 ząbki czosnku
  • 3-4 łyżki oliwy
  • 1 łyżeczka suszonej mięty (lub 5-7 listków świeżej)
  • 1 łyżeczka ostrej, suszonej papryki
  • sól
  • pieprz
Mięso kroimy w małe kawałki. Czosnek i miętę siekamy, dodajemy do mięsa razem z papryką, solą, pieprzem i oliwą. Odstawiamy na min. 3h do zmacerowania. Dalej już pójdzie z górki - to jeden z szybszych gulaszy, jakie w życiu robiłam.

Po tym czasie wrzucamy mięso na rozgrzaną patelnię (razem z oliwą, w której pływało), dodajemy pokrojoną w pióra cebulę i smażymy do momentu aż jagnięcina ze wszystkich stron się zrumieni. Zmniejszamy ogień, dolewamy śmietankę i gotujemy chwilę, żeby sos wyraźnie zgęstniał. Na koniec dodajemy jogurt grecki.
Jadłam z kaszą gryczaną, ale myślę, że z pęczakiem albo pieczonymi ziemniakami będzie jeszcze lepszy.






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

drukuj