wtorek, 19 marca 2013

Quiche z pieczoną papryką

No dobra, dałam się namówić.
Co prawda nie mam fajnego aparatu, obrabiam zdjęcia głównie w paincie i de facto ciągle nie wiem, czy skupić bloga na gotowaniu, czy szyciu (ograniczonym do skracania spódnic/spodni i składania kopertówek), czy dzierganiu (Tomek twierdzi, że mam ładną czapkę, więc heloł), ale bezrobocie (powoli) doprowadza mnie do szału, więc o czymś zacząć pisać muszę.
To może na pierwszy ogień jednak kuchnia (bo obiady dla Kube planuję na tydzień wprzód i nocą - nie mogąc zasnąć, bo zdążyłam zgłodnieć - zacieram rąsie, myśląc, do czego mogę jeszcze wcisnąć czosnek).
Większość przepisów będzie wegetariańskich (tak, zastępowanie mięsa soją i fasolą opanowałam już całkiem nieźle :)). I od takiego też zaczniemy - Quiche tudzież tarta z pieczoną papryką.

Kruche ciasto (z przepisu Michela Roux):
  • 250 g mąki
  • 150 g masła
  • 1 łyżeczka soli
  • 1 jajko
  • szczypta cukru
  • 1 łyżeczka zimnego mleka
W mące zrobić wgłębienie, włożyć do niego pokrojone w kostkę masło i wbić jajo, dodać sól i cukier, zagnieść do połączenia. Wlać mleko i ugnieść, aż będzie gładkie. Wstawić do lodówki na około pół godziny, po tym czasie rozwałkować lub wgnieść je w formę (ciasta starcza na jedną standardową, okrągłą formę do tarty + jedną mniejszą formę do zapiekanek), nakłuć widelcem i ponownie schłodzić. Podpiec w 190 stopniach przez 15 minut (najlepiej z obciążeniem z ziaren fasoli), potem jeszcze kilka minut do zbrązowienia, już bez obciążania. Wylać nadzienie złożone z:
  • 4 rozbełtanych jajek
  • 250 ml kremówki
  • 3 łyżek kwaśnej śmietany
  • 1 dużego ząbka czosnku
  • 1 łyżeczki suszonej, słodkiej papryki
  • pół łyżeczki ostrej pasty paprykowej (albo szczypty-dwóch ostrej papryki w proszku)
  • ulubionych ziół
  • 1 łyżeczki soli 
  • pieczonej papryki pokrojonej w kostkę (paprykę piekę 10 minut w 200-210 stopniach, na najwyższym poziomie, aż sczernieje skórka, obracam na drugą stronę i piekę kolejne 10 minut, po tym czasie wyjmuję z piekarnika, wkładam do woreczka i czekam 10 minut, następnie obieram ze skórki)
  • 1 garści czarnych oliwek pokrojonych w krążki
  • pół kostki fety pokrojonej w kostkę (chyba że akurat rzucą w Biedrze kozi ser, wtedy wygrywa)
  • 1 kulki mozzarelli, też w kostkę

Piekę to przez ok. pół godziny w 170-180 stopniach z termoobiegiem (lub tak długo, aż masa się zetnie).
Jeśli mam więcej ciasta, niż masy, to oczywiście cudownie rozmnażam masę, dodając więcej kremówki i jedno jajko.
Ostatnio jedliśmy to z Kubą z kremem pomidorowo-paprykowym (pycha!), ale samo w sobie też stanowi danie obiadowe :)

5 komentarzy:

  1. bardzo pomysłowe! podoba mi się! życzę zapału przy okazji kolejnych wpisuw!

    OdpowiedzUsuń
  2. ale te jajka należy rozbić ze skorupki? bo nie napisano.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przepraszam! Zapomniałam też napisać, że fasola ma być sucha, nie z puszki.

      Usuń
    2. jajka rozbić koniecznie! a wcześniej umyć, bo wiadomo gdzie skąd kurze wypadło!!!!!!11

      Usuń
  3. Wreszcie wegetariańskie inspiracje!!!

    OdpowiedzUsuń

drukuj