niedziela, 19 stycznia 2014

Curry z liczi

Od czasu do czasu nachodzi mnie ochota na jakieś curry na bogatości. I wtedy na samą myśl o jego kremowej konsystencji i idealnym balansie słodko-kwaśno-ostrego smaku moje ślinianki szaleją. Tym razem chodziłam z tą tęsknotą od tygodnia, aż w końcu nastał odpowiedni moment, skompletowałam wszystkie potrzebne składniki i... wcale nie zaspokoiłam głodu na curry. Zrobiliśmy je wczoraj dwa razy, bo pierwsza partia zniknęła w pół godziny. Całe szczęście, że zostało mi jeszcze trochę liczi i mleka kokosowego, bo coś czuję, że sczeznę, jeśli jeszcze raz tego nie zjem.

Na 2 porcje:

  • 2 cebule
  • 2 marchewki
  • pół niedużej cukinii
  • garść orzeszków ziemnych, solonych
  • 1 puszka mleka kokosowego
  • 2 łyżeczki przyprawy curry
  • jednocentymetrowy kawałek imbiru
  • sok z połowy cytryny
  • 10 owoców liczi
  • 2 ząbki czosnku
  • pół ostrej papryczki
  • sól
  • olej do smażenia
Cebule, marchewki i cukinię obieramy i kroimy w kształt, który nam najbardziej pasuje.
Rozgrzewamy olej, wrzucamy na niego orzeszki i cebulę, chwilę smażymy. Solimy. Dorzucamy pozostałe warzywa, smażymy ok 3 minuty, wlewamy mleko kokosowe i chwilę trzymamy na ogniu. Kiedy sos się nieco zredukuje i będzie już kremowy, a warzywa miękkie, przyprawiamy jedzonko startym imbirem, cytryną, curry i wyciśniętym czosnkiem. Na koniec dodajemy drobno posiekaną ostrą papryczkę i obrane, odpestkowane liczi.




3 komentarze:

drukuj