Zaczęłam masowo piec je na każdą imprezę, co drugi dzień, w milionach wersji. Sam proces pieczenia poprawia mi humor na tyle, że zazwyczaj nie muszę już potem ich jeść.
Od tygodnia chodziły za mną muffiny marcepanowe. Są pyszne, wilgotne, no i głównym składnikiem jest marcepan, więc hooray :)
Jutro będę bardzo zadowolona w pracy :)
Na ok. 15 muffinek:
- 300 g marcepanu (oczywiście najlepszy byłby z jak największą zawartością migdałów, ale w moim mieście dorwanie marcepanu poza sezonem bożonarodzeniowym graniczy z cudem, więc musiałam zadowolić się cukierkami z marcepanu w czekoladzie, niestety mocno były aromatyzowane...)
- 50 g czekolady pokrojonej w drobne kawałki (o ile marcepan nie był w czekoladzie, bo jeśli był, to możemy pominąć)
- 2 szklanki mąki
- 0,5 szklanki cukru
- 0,5 łyżeczki sody
- niecała łyżeczka proszku do pieczenia
- 2 jajka
- 1 szklanka maślanki
- 1/3 szklanki oleju
Mieszamy składniki suche, w osobnym naczyniu - składniki mokre. Łączymy je, dodając na końcu starty na tarce o grubych oczkach (tak, czasem i ja jestem amiszem:)) marcepan. Napełniamy foremki do muffinek do 2/3 wysokości i pieczemy w 180 stopniach (z termoobiegiem) przez 15 minut.
Czekam na jutrzejszą kawusię.
Kawa jest dobra i wspomaga pracę jelit.
OdpowiedzUsuń