Wielkanocne obżarstwo (nie na darmo Węgrzy mówią o Wielkanocy "branie mięsa") powoli zwalnia, a ja przetrawiłam na tyle, że mogę podnieść rękę i dodać przepis na żurek. Bezmięsny :)
Uparłam się, że zrobię go od początku do końca sama, więc zaczęłam od przygotowania zakwasu w środę.
W dużym słoju wymieszałam:
- 1 szklankę żytniej, razowej mąki
- litr ciepłej wody
- 2 pokrojone w plastry ząbki czosnku
- liść laurowy
- ziele angielskie
- kawałek skórki żytniego chleba
Przykryłam słój szmatką i zostawiłam zakwas w ciepłym miejscu, żeby spokojnie (powiedzmy, że spokojnie - z ciekawości zaglądałam do niego co jakiś czas ;)) sobie popracował.
Dzisiaj rano zagotowałam "bulion"
- litr wody
- włoszczyzna
- 3 suszone grzyby
- majeranek
- 3 parówki sojowe (brzmi jak barbarzyństwo, ale nie widziałam jeszcze wegetariańskiej białej kiełbasy...)
Kiedy parówki, grzyby i warzywa trochę się podgotowały i oddały wodzie smak, wyciągnęłam je, dodałam do bulionu sól i wlałam przygotowany (+ odcedzony z resztek chleba i czosnku) zakwas. Chwilę trzymałam na ogniu, dodałam 2 łyżki kwaśnej śmietany, wrzuciłam z powrotem pokrojone w plasterki parówki oraz grzyby i już :) żurek gotowy. Dodać do tego jajo i nikt się nie zorientuje, że nie było tam ani trochę mięsa.
TYLKO POLSOJA!!11adin
OdpowiedzUsuńżadne inne ścierwoo! !!